Kilka drewnianych pali wbitych w dno jeziora, na których
osadzono drewniane kantówki, przybijając do nich starannie deski i mamy pomost!
Miejsce na którym nadzieja współpracuje z cierpliwością, doświadczeniem i
umiejętnością podejmowania szybkich decyzji. Mam na myśli – wędkarstwo.
Łowienie ryb z kilku desek umieszczonych nad wodą. Dla jednych jest to
wielogodzinne oczekiwanie dające ukojenie, oderwanie się od trudów codziennego
życia, a czasem wręcz ucieczką przed światem! Dla innych dziwne pojęcie sportu
– łapanie ryb dla zabawy, zupełnie dla mnie nie zrozumiałe. Dla kolejnych ludzi
dorabianie do nędznej emerytury, a może sposób na dostarczenie czegoś na stół
dla biedę klepiącej rodziny, by połączyć koniec z końcem zajadając rybę, na
którą nie wydało się ostatnich pieniędzy.
Dla mnie pomost symbolizuje coś więcej, gdyż nie łowię ryb,
chociaż ze smakiem je jadam. Lubię pomosty potężne jak ten w Sopocie, które
molami są zwane, by podkreślić ich wielkość. Lubię też takie niewielkie,
chyboczące się od uderzeń łagodnych fal rzeki lub wód jeziora pchanych wiatrem
ku brzegowi. I Nawet te zaniedbane pomosty, nadgryzione zębem czasu, opuszczone
oraz zapomniane przez człowieka, mają swój magnetyzm i warto na nie rzucić
okiem. Bo one swym wyglądem symbolizują porzucone nadzieje, gdy inne nadal są
nadzieją.
OLDBOY65
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz