Spotykamy się od lat i nigdy wcześniej nie myślałem, że prywatne
spotkania z kolegami z pracy są możliwe, ponieważ powiedzenie, że; „w pracy nie
ma kumpli,” sprawdzało się niemal w stu procentach. Gdziekolwiek byłem
zatrudniony, to ze względu na powszechnie panującą, zupełnie przeze mnie nie
zrozumiałą – zawiść, nie wyobrażałem sobie prywatnych spotkań z ludźmi, z
którymi musiałem ciężko pracować. Dlatego to, że od czasu do czasu widuję się z
kolegami, uważam za ewenement, gdyż poza wspólnymi cechami jak na przykład mieszkanie w tym samym mieście, dzieli nas
niemal wszystko.
Każdy z nas ma inne podejście do kwestii pieniędzy, rodziny, aktywności fizycznej, seksu, sportu, miłości, a nawet żywienia i mógłbym tak wyliczać bez końca lecz pewnie nie znalazłbym nic, w czym bylibyśmy zgodni.
Każdy z nas ma inne podejście do kwestii pieniędzy, rodziny, aktywności fizycznej, seksu, sportu, miłości, a nawet żywienia i mógłbym tak wyliczać bez końca lecz pewnie nie znalazłbym nic, w czym bylibyśmy zgodni.
Jest nas trzech, a różnice między nami są tak ogromne,
jakbyśmy pochodzili z innych planet. Ba! Planet położonych w innych galaktykach,
miliony lat świetlnych od siebie. A mimo to, jeśli nadarzy się tylko okazja,
widujemy się chętnie. Najczęściej na kręgielni, albo w plenerze na fotograficznych
sesjach. W podejściu do rzucania kulami też wychodzą różnice charakterów,
przejawiające się w naszej mentalności. To samo jest, gdy jedziemy w teren,
uwiecznić na zdjęciach coś, co uznamy, że godne jest zapamiętania.
Zastanawiałem się nad tym wiele razy. Jak to jest możliwe, że chętnie się widujemy, a niemal wszystko nas dzieli? Jedyną odpowiedzią, która przyszła mi do głowy jest nasza wzajemna tolerancja i wynikające z niej zrozumienie. Gdybym był czarodziejem, rozciągnąłbym ową TOLERANCJĘ i ZROZUMIENIE, łączącą naszą trójkę, na wszystkich ludzi i nie byłoby wojen, zabójstw na tle politycznym, religijnym lub rasowym. Nie byłoby na świecie niechęci, często przeradzającej się w nienawiść, mimo gigantycznych różnic dzielących wielu ludzi. Marzenie!
Zastanawiałem się nad tym wiele razy. Jak to jest możliwe, że chętnie się widujemy, a niemal wszystko nas dzieli? Jedyną odpowiedzią, która przyszła mi do głowy jest nasza wzajemna tolerancja i wynikające z niej zrozumienie. Gdybym był czarodziejem, rozciągnąłbym ową TOLERANCJĘ i ZROZUMIENIE, łączącą naszą trójkę, na wszystkich ludzi i nie byłoby wojen, zabójstw na tle politycznym, religijnym lub rasowym. Nie byłoby na świecie niechęci, często przeradzającej się w nienawiść, mimo gigantycznych różnic dzielących wielu ludzi. Marzenie!
Nawet wczoraj w podejściu do Wściekłego Psa wyszła kolejna, dzieląca nas
sprawa. Jeden kolega wytrzymał 20 kropli Tabasco, ja –
siedem, a trzeci z nas wściekłych psów nie cierpi. Ale w planie mamy kolejne
spotkanie, gdyż nawet Wściekły Pies nie był w stanie nas poróżnić.
OLDBOY65
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz