Super drewniaki pod choinkę!



Kiedy w świątecznym prezencie otrzymałem Trylogię Wojtka Drewniaka byłem zachwycony, chociaż wcześniej obejrzałem niemal wszystkie odcinki Historii Bez Cenzury na YT.  Ale książki to, co innego. Zwłaszcza, że autor wspominał o tym, że tematy ujęte w papierowym wydaniu HBC są, co prawda takie same jak na kanale YT, lecz bardziej obszernie ujęte.

Wałbrzyski Don Kichot w walce z malkontentami!


Czas przemija, czy tego chcemy czy nie. On będzie robił to niestrudzenie nadal i nie ma sensu się temu sprzeciwiać. Bo dzieci się rodzą, starzy umierają, taka jest kolej rzeczy. A botoks lub inne metody oszukiwania siebie, to strata pieniędzy, które można wydać na dobre kino lub teatr, zaglądając tam wiele razy, zamiast ślęczeć popołudniami w gabinecie medycyny estetycznej. Albo wydać ocalony hajc, na wypasiony urlop w górach, bądź nad morzem, z rodziną. I cieszyć się z tego, że chociaż odrobinę, umykającego czasu, spędziliśmy na radosnych chwilach.

Czy może nas zachwycić to, co dawniej wzbudzało niechęć?



Po raz pierwszy odkąd stąpam po ziemi, łaskawym okiem spojrzałem na garnitury. Moja Małżonka byłaby zachwycona tą odmianą, bo dotąd żywiłem niechęć do tego odzienia. Nie dlatego, że uważałem garnitur za zło konieczne, lub dlatego że głupio w garniturze wyglądam, ale w moim przypadku, nie widziałem praktycznego zastosowania, tego na ogół wizytowego ubioru. Praca, dom, praca, dom itd., a w tak zwanym międzyczasie coś jeszcze. Może, gdybym pracował w biurze, albo w charakterze ubezpieczyciela, czy agenta nieruchomości lub ruchomości, przydałoby się takie wdzianko, lecz tam gdzie pracuję, wyglądałbym co najmniej jak gość z innej planety. Stąd też moja niechęć, do czegoś dla mnie, nieomal bezużytecznego.

Zwykłe życiowe schematy.



Życiowe schematy, czyli to co rządzi naszymi poczynaniami, nie są zbyt skomplikowane. Może z pozoru tak się nam wydawać, gdy dorastamy i z każdym dniem, coraz bardziej się usamodzielniamy, aż któregoś dnia staniemy się panami własnego losu. Mam na myśli pewną część schematów zachowań, mechanikę naszych poczynań, polegającą na wykonywaniu określonych czynności wiele razy, aby w końcu ją sobie przyswoić. Na przykład jeśli chcemy zostać fachowcem zajmującym się kładzeniem glazury, musimy wiele metrów powierzchni płytkami wyłożyć, zanim dojdziemy do wprawy. Jeśli naszym pragnieniem jest zostanie specjalistą w dziedzinie historii Średniowiecza, wówczas, wiele godzin spędzimy nad księgami lub przed komputerem w poszukiwaniu i przyswajaniu informacji dotyczących tego okresu. Jeśli zaś będziemy chcieli coraz szybciej biegać, to również musimy wiele kilometrów przebiec, zużyć wiele par butów i mnóstwo potu wylać, zanim osiągniemy zadowalające nas wyniki. Takimi schematami są też, te dotyczące naszych uczuć i relacji z innymi. Najpopularniejsze z nich to: odpłacanie dobrem za dobro, a złem za zło. Ale one nie są, w stosunku do innych bardziej skomplikowane. Bowiem jeśli chcemy szybciej biegać, nie wystarczy codziennie, klepać po 20km, tylko należy robić to mądrze. Uzupełniając nasz trening, w jednostki rytmów, interwałów, treningów długodystansowych, czy zwykłych biegów spokojnych, rozciąganie itd. Tak samo jest ze złem.

Pożegnanie z Czarną Owcą :(


Czarna Owca to mój pomysł na blog lifestylowy, lecz doszedłem do wniosku, że byłby on za bardzo pesymistycznie nastawiony do życia, a życie już samo w sobie jest dla wielu z nas wyjątkowo podłe, by dodatkowo umartwiać się, czytając wyłącznie negatywne treści. Dlatego, przygodę z Czarną Owcą skończyłem na fanpage, nie zdążywszy założyć bloga. Amen.

2019 - Czy będzie to rok dobrych myśli???



Czy w następnym roku, coś się w moim życiu zmieni? Takie pytanie nurtuje mnie od kilku tygodni. Może zmieni się na lepsze, a może na gorsze? Oby nie! Nie cierpię zmian. Zwłaszcza tych nie zaplanowanych. Ale uważam, że bez względu na to, czy chcielibyśmy coś w naszym życiu zmieniać, czy też nie, warto mieć plany na kolejny rok kalendarzowy. Rodzinne, zawodowe i sportowe, o ile ktoś amatorsko uprawia sport. Mogą to być również plany artystyczne. Udziały w wernisażach malarskich lub fotograficznych itp. Jako znawca lub zwykły miłośnik sztuki. A może jako artysta? Też całkiem niezła perspektywa twórczej samorealizacji i wydaje mi się, że najciekawsza. Może to być plan rozwoju, którejkolwiek z naszych pasji. O ile ją mamy.

Jeśli nie możesz robić tego, co chcesz…


"Jeśli nie możesz robić tego, co chcesz, ciesz się tym, że możesz robić to, co robisz."

Taka myśl mnie naszła, gdy dzielnie maszerowałem, pokonując setny kilometr marszu w tym miesiącu, zamiast biegać i to znacznie więcej.
W ten sposób postanowiłem podejść do swoich aktualnych możliwości, gdy wylądowałem na długotrwałym zwolnieniu lekarskim, a moje sportowe plany legły w gruzach! Przecież nie będę się mazał. Nie takie przypadłości dopadają ludzi. Wiem, że to marne pocieszenie myśleć o tym, że ktoś inny ma gorzej. Co wówczas dla nas może oznaczać, że nie jest tak źle, ponieważ mamy nieco lepiej. 
Ale tak naprawdę, każdy patrzy na siebie. Chociaż są ludzie wciskający innym to, że cały świat, stoi u nich na pierwszym miejscu – rodzina, przyjaciele, znajomi i wszyscy pozostali, a to, czego sami pragną, znajduje się u nich na szarym końcu.

Moje kulinarne wędrówki – zupa dyniowa.



W swoich kulinarnych wędrówkach, nareszcie dotarłem  do zupy dyniowej! Może dlatego tak późno, gdyż mój kucharski światek, istniejący od kilkudziesięciu lat, jest bardzo ograniczony. Nie z tego powodu, że nie lubię niektórych warzyw lub innych składników powszechnie dostępnych na naszym rynku i w związku z tym ciągle ich unikałem. Ale dlatego, że moja Żona znakomicie gotuje i z własnego wygodnictwa, ograniczyłem się do prostych potraw oraz zup, bez których dla mnie obiad się nie liczy. Obiad bez zupy, jest podobnie mizerny w swej wymowie, jak seks bez gry wstępnej! Można się zapchać kartoflami, ryżem, czy makaronem z sosem lub bez niego. Zjeść kawał smażonego mięsa i michę surówki, lecz to nie jest to samo, co porządny obiad z zupą. Bo zupa nadaje klimat, jakim powinien szczycić się główny posiłek, jadany każdego dnia. Ona dodaje posiłkowi magicznego smaku oraz pikanterii, tworząc uroczysty nastrój, bez względu na to, czy  obiad, spożywany jest w podrzędnym barze, wykwintnej restauracji, czy w domu. Nie ma też większego znaczenia, czy jemy go w środku tygodnia, w weekend, lub święta. Czy spożywamy go podczas uroczystości, czy jest zwykłym banalnym posiłkiem dnia powszedniego. Bowiem jedzenie zupy będącej częścią obiadu, daje nam więcej czasu, na przebywanie wśród osób z którymi chcemy przebywać. A jeśli spożywamy go w samotności, mamy znacznie dłuższą chwilę, na zastanowienie się nad własnym życiem lub nad tym, co jeszcze może się nam przydarzyć. Mam na myśli realizowanie własnych planów, bowiem życie jest 1000 razy bardziej nie przewidywalne od efektów, jakie mogą nas dosięgnąć, gdy zjemy michę kiszonej kapusty, popijając ją obficie mlekiem.

Wojenne błędy, czy zwykła głupota?


Fatalne decyzje w II Wojnie Światowej / Hans – Dieter Otto. Taka książka wpadła mi w łapy, a właściwie pożyczyłem ją od sąsiada. A w niej zawartych jest czterdzieści wojennych epizodów, mających większy lub mniejszy wpływ na przebieg wojny. Autor skupia się na błędnych decyzjach podejmowanych przez dowództwa armii walczących na wszystkich frontach drugiej wojny. Po przeczytaniu kilku rozdziałów zacząłem odnosić niemiłe wrażenie, że wojskowe talenty Adolfa Hitlera są przez autora wychwalane. Może nieco przewrażliwiony na tym tle jestem, ponieważ nie widzę niczego godnego pochwały w stosunku do osoby dowodzącej armią, która wygrywa kilka bitew, ale przegrywa wojnę. Czy takie dowodzenie można nazwać talentem? Raczej antytalentem! To samo dotyczy Napoleona. Co z tego, że wygrał tu i ówdzie, większą lub mniejszą bitwę, jeśli ostatecznie dostał łomot i zesłano go na bezludną wyspę, aby w spokoju oswoił się z tym, że dostał sromotne lanie i już się nie liczy. Ale są ludzie, dla których taki człowiek jest idolem. To mniej więcej tak samo, jakby wielbiono boksera za to, że był dobry w trzeciej, piątej, czy dziesiątej rundzie. I jako fachowiec od lania po pysku pokazał, że potrafi walczyć, ale ostatecznie ląduje ryjem na deskach, gdyż nie uważał i zlekceważył przeciwnika, ponieważ był zadufany w sobie, bezczelny oraz arogancki. Ostatecznie nie przegrał dlatego, że był gorszy, tylko dlatego, że nie szanował przeciwnika.

Mój Terminal!


Wygląda na to, że zasiedzę się na lotnisku, co najmniej tak długo jak Tom Hanks w filmie Stevena Spielberga pod tytułem „Terminal” (2004r.) Ale Viktor Navorski (Tom Hanks) miał pecha, ponieważ przybył do USA z kraju położonym w Europie Wschodniej, w którym dokonano zamachu stanu. Amerykańskie władze nie uznały paszportu Viktora, zmuszając go tym samym do przymusowego koczowania na lotnisku. Nie pamiętam ile czasu zeszło bohaterowi na lotniskowym pobycie i nie wiem, ile ja się w swoim airporcie zatrzymam.

Coraz bardziej martwi mnie to, że dinozaury wymierają...



Coraz bardziej martwi mnie to, że dinozaury wymierają, ale nie dlatego, że kocham te stworzenia, lecz dlatego, że od jakiegoś czasu sam należę do tego gatunku. Chociaż resztkami sił staram się udawać, że tak nie jest, ale organizmu nie oszukasz. Jeśli weszło się w epokę prehistorycznych gadów, to należy się dostosować, wygodnie umościć - zaakceptować klimat i znaleźć bezpieczne miejsce w prastarych paprociach. Najważniejsze, by nie pierdolnął gdzieś w pobliżu jakiś meteoryt, czy coś podobnego, co przypałęta się z Kosmosu, by ponownie zrównać wszystko z ziemią. To jest zupełnie nie potrzebne, bo my ludzie sami się unicestwiamy i nie potrzebujemy do tego boskiej pomocy, w postaci rozgrzanych do czerwoności meteorów, ani innego kosmicznego badziewia. Nasza głupota w zupełności wystarczy, gdyż pomysłowość ludzka w niszczeniu świata nie ma granic!

Moja nieuchronna przeprowadzka nastąpiła.

Kiedyś musiałem zabrać za to! Spakować swój majdan i przenieść się gdzie indziej. Miejsce na serwerze oraz domenę, już dawno miałem wyku...