Oj nie każdy, nie każdy! Niestety są wśród nas pechowcy, którzy jedząc ponad stan, podczas usilnych prób przybrania na wadze, nie tyją. Mają
pecha nieboraki, nie mogąc dołączyć do tyjącej większości społeczeństwa! Zauważyłem,
że niektórzy szczupli ludzie zachowują się tak, jakby bardzo zależało im na
przytyciu i związaną z otyłością; cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym, bezdechem
sennym, niewydolnością serca, zwyrodnieniami kręgosłupa oraz stawów i sporą
ilością innych dolegliwości. Jeden z moich szczupłych kolegów nie je. On po
prostu żre tak, jakby miał darmowy wjazd bez limitów, do największej hurtowni
spożywczej w całej galaktyce! Patrząc czasem na niego, odnosiłem wrażenie, że
chce zaimponować innym tym, że może sobie bezkarnie pojeść i młóci wszystko, co
zgarnie ze sklepowych półek z żywnością. Ale jemu tylko się tak wydaje, że
będąc osobą szczupłą, może byle jak się odżywiać i jeść ile wlezie. Skutki złego sposobu
odżywiania dotykają wszystkich. Jednych bardziej, innych mniej, ale
konsekwencje poniesie każdy, bez wyjątku.
Ja niestety zaliczam się do tej części ludzkości, która ma
problemy z tyciem. Wystarczy tydzień dietetycznej niefrasobliwości i co
najmniej 2kg jestem do przodu. Nawet, gdy w tym czasie jestem aktywny
fizycznie. Tymczasem za mną jest kilka tygodni spędzonych na zwolnieniu
lekarskim, z minimalną aktywnością fizyczną polegającą na wykonywaniu
niezbędnych do życia czynności oraz dłuższych lub krótszych spacerów. Stan
na dzień dzisiejszy: dwa miesiące na zwolnieniu i 6kg w górę!!!
Dla wielu z nas tycie jest prawdziwą udręką. Dlatego wielu
ludzi poddaje się. Przestając umartwiać się codziennym liczeniem kalorii,
stawaniem na wadze i patrzeniem w lustro. Codzienny stres związany z pilnowaniem tego, co się zje, jest
ogromny. Sam to dzień w dzień przerabiam, lecz ci którzy się poddali, jeszcze bardziej przybierają na wadze.
Niestety nadmierne kilogramy są zaledwie wierzchołkiem góry lodowej zdrowotnych problemów, które tak naprawdę powstają wewnątrz organizmu. A trudności z przemieszczaniem ciała o zbyt dużej wadze, są jedynie mniejszą lub większą niedogodnością.
Niestety nadmierne kilogramy są zaledwie wierzchołkiem góry lodowej zdrowotnych problemów, które tak naprawdę powstają wewnątrz organizmu. A trudności z przemieszczaniem ciała o zbyt dużej wadze, są jedynie mniejszą lub większą niedogodnością.
Osoby otyłe lub z nadwagą, podzieliłbym na trzy kategorie:
1)
Ludzi,
którzy się poddali;
2) Ludzi
nieustannie walczących z nadwagą;
3) Oraz
ludzi, którzy są zbyt głupi, by problemem otyłości zaprzątać sobie głowę.
Sposobów odżywiania, powszechnie nazywanych dietami, jest co
najmniej kilkanaście; dieta dr Dukana; dieta Kwaśniewskiego, dieta
wysokotłuszczowa, dieta pudełkowa, dieta kalifornijska, dieta tysiąca kalorii,
dieta warzywna itd. itp. I od lat naukowcy dwoją się i troją, by w kwestii
odżywiania przyjść nam z pomocą, a dietetyczni hochsztaplerzy uwijają się, aby
jak najwięcej na naszych problemach z tendencjami do tycia, zarobić.
Najdziwniejsze w utrzymaniu wagi jest to, że zasada jej dotycząca,
jest banalnie prosta, lecz dla wielu z nas na dłuższą metę nie do opanowania. A brzmi ona następująco: jeśli chcesz przytyć – musisz pochłaniać więcej kalorii
niż potrzebuje twój organizm, jeśli chcesz utrzymać wagę na tym samym poziomie – powinieneś spożywać tyle kalorii, ile potrzebuje organizm, a jeśli chcesz schudnąć, musisz spożywać posiłki, w których jest mniej kalorii niż potrzebuje twój
organizm. Drugorzędne znaczenie, chociaż bardzo ważne ma to, co jemy, oraz liczba posiłków, czy godziny ich spożywania.
...
...
Tak naprawdę to nie walczymy z własny organizmem,
posiadającym tendencje do tycia. Co to, to nie! Nie okłamujmy się. Walczymy z
brakiem charakteru oraz brakiem silnej woli. Narzekanie na tendencje do tycia,
ma taki sam sens, jakby ktoś, kto ma 150cm wzrostu, przez całe życie narzekał
na to, że jest zbyt niski. Prawdę mówiąc, jesteśmy od takiego człowieka w lepszej
sytuacji, bo on już nigdy nie urośnie, a my możemy w każdej chwili zbić nieco
wagi. Od poniedziałku zacząłem kolejną dietetyczną krucjatę, bo nadal nie
zamierzam się poddawać. A Wy co zrobicie ze swoim tłuszczykiem?
Poddajecie się?
OLDBOY65
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz